sobota, 1 sierpnia 2009

Długi czas zajęło mi dochodzenie do siebie po Openerze abym znów mógł znaleźć nieco odwagi i determinacji która mógłbym poświęcić aby cokolwiek nowego napisać. Szczerze mówiąc nie mam w ogóle ochoty pisać o muzyce. Nie poznałem przez ten cały czas niczego co by wywróciło mój świat do góry nogami wiec nie wydaje mi się żeby to o czym chce napisać było tego „godne”. Za to chętnie przelałbym na ciąg zer i jedynek (pisze na komputerze w końcu) swoisty manifest lub jakkolwiek by tego nie nazwać. Wszystko przez to ze jestem świeżo po lekturze „Jak pisać. Pamiętnik Rzemieślnika” Stephena Kinga. Sprawiło to ze w moim mózgu wielki przełącznik z napisem „słowotok” został przestawiony na pozycje „ON” a obok niego zapaliła się zielona dioda potwierdzająca skuteczność jego działania. Pisząc to wszystko i czytając czuje się nieco w skórze Kinga. Jestem święcie przekonany ze gdyby przyrzec się dokładniej pisze w sposób zbliżony do niego. Z jednej strony jest tak dlatego bo po prostu tego chce, z drugiej natomiast jestem przeładowany informacjami o nim i o jego życiu. Nie wspominając o przeciążeniu bodźcami dostarczanymi mi na co dzień przez mój mozg. Nieskończenie wiele myśli kłębi się właśnie w mojej głowie i walczy ze sobą.

Wszystko co napisałem teraz wydaje mi się być lekko pozbawione sensu, ale musze to zrobić. Musze spuścić parę z mojego kotła świadomości bo inaczej on eksploduje w podobny sposób jak kocioł, który wybuchł niszcząc hotel Panorama (no proszę kto by się spodziewał odwołania do jakiejś powieści Kinga- no na pewno nie ja). Z każdym znakiem, który pojawia się na ekranie mojego monitora ciśnienie wolno maleje (nawet oczami wyobraźni widzę wielki wskaźnik z ciśnieniem wyrażonym nie w hektopaskalach tylko w PSI (funtach na cal kwadratowy- jednostka będąca dla mnie tak naprawdę czystą abstrakcją). Taki manometr na pewno był umieszczony w tym kotle Panoramy jestem tego pewien. A wskazówka tego mojego powoli ale z uporem przesuwa się z czerwonego pola na bezpieczną wartość.

Tak, teraz jestem gotów to powiedzieć napisałem to wszystko dla siebie. Choć to zapewne jedynie wierzchołek góry lodowej moich spiętrzonych myśli chcących ujrzeć światło dzienne i ta przeklęta wskazówka niedługo znowu zawędruje na skali w okolice oznaczone głęboką ostrzegawczą czerwienią. Tyle, że mam nadzieje iż następnym razem uda mi się rury odprowadzające tą parę poskręcać w taki sposób, aby jej strumień mógł trafić na wielkie koło parowe napędzające silnik odpowiedzialny za zasilanie ustrojstwa kryjącego w moim mózgu pod nazwą „muzyka”. Jeśli się tak stanie to na pewno napisze cos o wiele bardziej składnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz