sobota, 15 sierpnia 2009

Kolejka górska...

Przyznając się szczerze to znam tego artystę od przeszło miesiąca, ale zdążył on już od tego czasu wywrzeć na mnie kolosalne wrażenie i stał się dla mnie kimś równie ważnym w moim muzycznym świecie jak Amon Tobin. Eklektyzm muzyki przez niego nagrywanej jest iście przytłaczający, a ogrom tego zjawiska można usłyszeć na najnowszej płycie. Mowa o Chrisie Clarku i jego zamykającym trylogię albumie Totems Flare, w której skład oprócz niego wchodzą również longplaye Body Riddle (2006) i Turning Dragon (2008) . Śmiało mogę powiedzieć ze moim skromnym zdaniem jest to pretendent do tytułu płyty roku.

Łatwość z jaką została połączona chwytliwość melodii i zaskakującymi zmianami klimatu jest godna podziwu. Przez ani sekundę na tym trwającym czterdzieści pięć minut krążku nie można zaznać uczucia nudy. Zadbały o to czyhające za każdym rogiem majestatyczne i brzmiące złowróżbnie syntezatory czasami balansujące na granicy kakofonii. Nie są one jednak na tyle przerażające, aby zniechęcić słuchacza do kolejnego odsłuchania. Daje to wszystko efekt jakby jechało się na kolejce górskiej. Po chwilach powolnego wznoszenia się następuje nieoczekiwana seria zakrętów, beczek, pikowania w dół powodującego mdłości, ale serwowany jednocześnie przy tym zastrzyk adrenaliny powoduje znakomite samopoczucie. I choć za pierwszym razem ma się ochotę zatrzymać wagoniki kolejki to po skończonej jeździe ma się pragnienie przeżycia tego po raz kolejny. Nie słychać tu jednak jedynie syntezatorów. Pojawiają się również i panino (na zakończenie Totem Crackjacker) oraz gitara akustyczna (Absence)

Pomijając emocjonalne przeżycia wywoływane przez muzykę to każdy esteta-audiofil będzie zachwycony poziomem w jakim krążek został wyprodukowany przez samego Clarka. Co więcej jest on również autorem tekstów i ich wykonawcą na płycie. I choć jego głos jest poddany starannej komputerowej obróbce co nadaje mu nieskończoną ilość brzmień. Pojęcie Intelligent Dance Music dzięki takim kompozycją jak Growls Garden, Rainbow Voodoo czy Future Daniel zyskuje całkiem nową definicje. Zdezorientowany słuchacz ma problemy z określeniem czy te kawałki mają w sobie więcej inteligencji czy więcej taneczności. Wszystko hipnotyzuje, uwodzi, otumania, wstrząsa i przysparza o gęsią skórkę. Jedynym wyjątkiem od tej reguły jest zamykające płytę akustyczne Absence stanowiące swoisty hamulec bezpieczeństwa przed przeciążeniem receptorów słuchowych.

Warp Records jak potocznie wiadomo jest wyznacznikiem bardzo wygórowanych standardów muzycznych, a póki za sprawą tej wytwórni będą ukazywały się ciągle albumy takie jak Totems Flare to opinia ta będzie żyła jeszcze długo.

  1. Outside Plume - 4:21
  2. Growls Garden - 4:59
  3. Rainbow Voodoo - 4:36
  4. Look Into The Heart Now - 4:02
  5. Luxman Furs - 4:08
  6. Totem Crackerjack - 5:21
  7. Future Daniel - 4:09
  8. Primary Balloon Landing - 1:17
  9. Talis - 3:07
  10. Suns Of Temper - 5:40
  11. Absence - 3:10

2 komentarze:

  1. Bardzo dobrze i starannie napisana recenzja. Zacheca mnie do przesluchania plyty, co zaraz uczynie. Dziwne porownania wpisuja sie coraz bardziej w Twoj styl, co mi sie podoba. Mysle, ze robisz postepy z kazda napisana recenzja, oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. co tu dużo mówić, strzał w dziesiątkę! mam identyczne odczucia;)

    OdpowiedzUsuń