czwartek, 11 czerwca 2009

"Rodzinna Galaktyka pewnego kosmity..."

W pewnej galaktyce na samych granicach tej znanej ludzkości części wszechświata wykształciła się pewna forma życia. Stwór ten posiada dość niespotykane połączenie różnych kierunków wykształcenia. Legitymuje się dyplomem z filozofii jak i z gry na skrzypcach. Na ziemi rezyduje jako Tim Exile, zaś jego prawdziwa tożsamość to Tim Show (choć tak na prawdę uwzględniając jego kosmiczne pochodzenie nie mam pewności który z tych podpisów jest prawdziwszy). O jego pozaziemskim drzewie genealogicznym świadczy muzyka jaką tworzy i dzieli się nią z nami- Ziemianami.

Dość powiedzieć ze jakieś dwa tygodnie temu odkryłem jego wciąż jeszcze dość świeżą (wydaną przeszło trzy miesiące temu) płytę Listening Tree, którą przypieczętował kontrakt podpisany z legendarną wytwórnią Warp Records dla której nagrywają takie sławy jak Aphex Twin czy Boards of Canada. Jest to już jego trzeci w dorobku artystycznym longplay, ale poprzednich nie dane mi było jeszcze zaznać więc nie mogę powiedzieć czy poziom przez niego reprezentowany jest utrzymywany.

Przesłuchałem album już kilkunastokrotnie od kiedy tylko się o nim dowiedziałem i jakoś nie jestem w stanie oprzeć się jego klimatowi. Większość kompozycji przypomina mi trochę styl Depeche Mode (choć przyznaje bez bicia ze z ich dorobkiem jestem bardzo słabo zaznajomiony), a to głównie przez zaśpiew czasami łudząco podobny do sposobu w jaki robi to Dave Gahan. Dziesięć utworów, które można usłyszeć stanowi dość eklektyczną mieszankę. Nie tylko różniąc się pomiędzy sobą, ale również zmieniając swój własny charakter z każdą upływającą sekundą. Najlepszym chyba odzwierciedleniem tego prawie schizofrenicznego stylu jest Family Galaxy, które z początku wydaję się miłym chill-outowym kawałkiem z delikatnym syntezatorem w tle by nagle niespodziewanie nabrać takiego tempa i charakteru który ociera się o drum ‘n bass. Wytchnienia nie daje też następna pozycja Fortress, które moim zdaniem ma jedną z najlepszych partii syntezatorów jakie słyszałem (przywodzą mi na myśl ścieżkę dźwiękową z gry Deus Ex, która jest po prostu elektronicznym cymesem-zarówno gra jak i sama jej oprawa muzyczna). Nie mniejszą perełką jest tytułowa piosenka- przepełniona swoistym patetyzmem, tym bardziej, że refren nagrano w sposób, który daje złudzenie, że jest on śpiewany przez cały batalion Timów przydzielony do swoistego odpowiednika Chóru Armii Czerwonej. Każdy kawałek domaga się właściwie własnego opisu, lecz na nic zdają się słowa gdy przychodzi do przedstawienia takiej fali dźwięków. Kto jednak przeraża się tym miszmaszem powinien się uspokoić bo wbrew wszelkim pozorom to ostatecznie całość ma dość przystępny, żeby nie powiedzieć lekko popowy charakter.

Tak więc chyba ten kosmita dzięki swojemu Drzewu zapuścił dość głębokie korzenie w mojej muzycznej świadomości i stał się prawdę powiedziawszy póki co chyba jednym z największych moich odkryć tego roku. Jego niebanalność urzeka w jakiś metafizyczny sposób, ale nie jest na tyle przytłaczająca żeby musieć się do niego długo przekonywać. Mam nadzieję, że nie prędko wróci do swojej rodzinnej galaktyki, bo jeśli będzie dalej tworzył coś na miarę Listening Tree to jest on przeze mnie bardzo mile widziany wśród populacji tej planety.


Tim Exile- Listening Tree (2009)

  1. Dont Think Were One 4:57
  2. Family Galaxy 5:05
  3. Fortress 6:09
  4. Theres Nothing Left Of Me But Her And This 4:35
  5. Pay Tomorrow 4:08
  6. Bad Dust 4:50
  7. Carouselle 3:27
  8. When Every Days A Number 6:09
  9. Listening Tree 5:21
  10. I Saw The Weak Hand Fall 5:36

2 komentarze:

  1. dzięki tej recce całkowicie przekonałam się do tima!
    dziękuję, bo ominęły by mnie bardzo fajne dźwięki^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hycel - literatem...:) kto by pomyślał...

    OdpowiedzUsuń