środa, 3 czerwca 2009

"Mały antrakt..."

Z dziwnych i niewyjaśnionych do końca przyczyn postanowiłem napisać to coś. Coś co będzie mnie usprawiedliwiać, a może też da trochę wskazówek do tego jak „interpretować” moje recenzje.

Nie chodzi nawet o to, że usłyszałem jakieś nieprzychylne opinie. Wręcz przeciwnie. Jednak mój pęd dążenia do „doskonałości” nie pozwala mi bezkrytycznie patrzeć na te wszystkie wypociny.

Więc od samego początku. Gdy zaczynam pisać recenzje, zawsze staram się stworzyć do niej jakiś kontekst. Tak żeby nie była to „sucha” recenzja, ale coś więcej. Parę razy miałem z tym więcej problemów niż z samą recenzją. Wydaje mi się, że te starania mimo wszystko jednak nie są na próżno. Sądzę, że taka forma jest chyba po prostu bardziej atrakcyjna i jakoś łatwiej przyswajalna. Jeśli kogoś to jednak dręczy to powiem wprost- nie zrezygnuję z takiej formy.

Po drugie. Nie mam ochoty się bawić w opisywanie każdego utworu na płycie po kolei. Pamiętam jak w pierwszej klasie LO miałem na WOK-u takie zadanie by, właśnie zrecenzować jakiś film, płytę koncert etc. Wybrałem The White Stripes- White Blond Cells. Cała recenzja zajęła mi całe 3 strony A4 zapisane czcionką o rozmiarze 10 (jeśli ktoś mnie bardzo poprosi będę w stanie to wszystko przepisać i umieścić na tym blogu- tylko forma papierowa mi została- dodam, że jak teraz to czytam to wydaje mi się to skrajnie słabe). Gdy teraz pisze te recenzje staram się nie robić z tego jakiejś powieści bo choćby i była fenomenalna to nie o to chodzi. Chodzi o to by oddać ducha płyty za pomocą możliwie jak najprostszych i najkrótszych słów- tak czasami wydaje mi się to nie proste lecz prostackie.

Po trzecie właśnie chodzi o klimat. Nie mam wykształcenia muzycznego i nie znam się tak naprawdę na muzyce od jej strony czysto technicznej, dlatego właśnie unikam opisów dotyczących tej kwestii. Staram się za to przelać na papier myśli i wrażenia, których doznaje podczas przesłuchiwania tych utworów. Wątpię czy choć jedna z garstki osób czytających tego bloga traktuje piosenki jako wyłącznie zbiór nut zagranych w określony sposób. Muzyka owszem powinna zachwycać technicznie, ale chodzi głównie o emocje. Tym jest dla mnie muzyka i tak ją odbieram.

To chyba wszystko co chciałem napisać na ten temat. Skoro jednak już odważyłem się na napisanie czegoś innego niż recenzji to pragnę uświadomić WAS drodzy czytelniczy, bo wydaję mi się, że nie wszyscy z WAS o tym wiedzą. Do wszystkich płyt, które opisuje dodaje linki, które umożliwiają ich ściągnięcie. Wystarczy tylko kliknąć w tytuł płyty w kolorze czerwonym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz