piątek, 6 marca 2009

"Wiatr i płodność..."

Amon Tobin- jak to enigmatycznie brzmi dla kogoś postronnego. Ja sam gdy pierwszy raz natknąłem się na to nazwisko byłem szczerze zmieszany. „Amon- jak można mieć imię jak staroegipski bóg wiatru i płodności”- to pierwsze co sobie pomyślałem. No ale po zapoznaniu się z jego obszerną dyskografią bardzo polubiłem dźwięki jakie tworzy. O poziomie jaki prezentuje swoją twórczością najlepiej chyba świadczy fakt , że nagrywa dla legendarnego londyńskiego labelu Ninja Tune i to między innymi dzięki niemu ta wytwórnia zyskała sobie taką renomę.

Jeśli ktokolwiek spotkał się z utworem który ukazał się nakładem tego wydawnictwa muzycznego może mieć dość ogólne wyobrażenie o stylistyce wyznawanej przez Tobina, bo wszystkich wykonawców skupionych pod egida Ninja charakteryzują zbliżone brzmienia. Jednak jakbym chciał własnymi słowami opisać to co on gra to musiał bym chyba napisać dość grubą książkę. Śmiało można nazwać to muzyką elektroniczną, ale przesączoną na wskroś elementami jazzu, ambientu, trip-hopu, IDM i w większości pozbawiona jakiegokolwiek wokalu. To połączenie daje bardzo dziwne efekty, a przez to czasami ściana dźwięków wydaje się być istnym chaosem. W tym szaleństwie jednak jest metoda. Jego muzyka stała się na tyle popularna, że poproszony on został o napisanie ścieżki dźwiękowej do gry komputerowej „Tom Clancy's Splinter Cell: Chaos Theory”. Jestem święcie przekonany, że fakt, iż producent tej gry ma swoją siedzibę w Montrealu gdzie pomieszkuje Tobin był tylko drobnym detalem, dzięki któremu jemu przypadło to zlecenie.

Pośród jego bogatego dorobku wyróżnia się moim zdaniem jedna płyta- Out from Out Where.
Jej klimat jest nie do opisania. Jest mroczna, przepełniona grozą, jakimś niepokojem. Jedenaście kawałków, które ją tworzą istnieją nierozerwalnie w swoistej symbiozie ze sobą i ciężko jest wyodrębnić pojedyncze utwory. Nie jest to jednak niewykonalne. Kompozycje takie jak „Verbal”, „Hey Blondie”, a w szczególności „Rosies” zapadają na długo w pamięć i chce się do nich wrócić kolejnej nocy spędzonej na słuchaniu tej płyty. Słychać tu najróżniejsze sample stworzone z partii smyczków, gitarowych akordów, pojedynczych słów, instrumentów perkusyjnych jak dzwoneczki czy cymbałki, a wszystko poszatkowane ostrym nożem na drobne kawałki, następnie przemielone i zgrabnie ułożone w całość. Raz jest bardzo bardziej dynamicznie, innym razem bardziej wzniośle lub prawie pompatycznie. Płyta ma bardzo różne strony i za każdym razem może dostarczyć nowych emocji. Stanowi ona doskonałą rozrywkę na długi czas. O ile tak specyficzna forma rozrywki, jak w wydaniu Tobina komuś odpowiada, bo trzeba powiedzieć śmiało, że to nie jest muzyka dla wszystkich i może od niej odrzucać. Ja osobiście miałem pewne kłopoty z jej dobrym przyswojeniem, ale w końcu mi się to udało i jestem teraz wprost zauroczony. Zachęcam każdego do odrobiny samozaparcia, aby poznać wspaniały dorobek twórczości tego muzyka.

Dziś po wielu godzinach spędzonych na słuchaniu płyt Tobina, jego imię nie wydaje mi się już idiotycznie. Pasuje do tego człowieka idealnie. Jak już wspomniałem staroegipskie wierzenia wymieniały Amona jako boga wiatru i płodności. Tobina i jego muzykę również można porównać do wiatru bo czasem jest łagodna, czasem przybiera postać huraganu i wydaje się zawsze być nieprzewidywalna, a jeśli chodzi o płodność… To osiem studyjnych solowych albumow nagranych w ciągu dziesięciu lat pracy artystycznej, z których każdy trzyma poziom wydaje mi się całkiem niezłym osiągnięciem. Tak więc chwała Ci Amonie- wietrze!

Amon Tobin- Out From Out Where (2002)


  1. "Back From Space" – 4:52
  2. "Verbal" – 3:55
  3. "Chronic Tronic" – 6:07
  4. "Searchers" – 5:45
  5. "Hey Blondie" – 4:31
  6. "Rosies" – 5:22
  7. "Cosmo Retro Intro Outro" – 4:07
  8. "Triple Science" – 4:48
  9. "El Wraith" – 5:59
  10. "Proper Hoodidge" – 5:25
  11. "Mighty Micro People" – 5:48

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz